Dzisiaj przeniosę Was do europejskiej stolicy czekolady. W Belgii spędziłam dwa dni podczas mojego samochodowego eurotripu w maju 2024. Jest to zbyt mało na typowy wpis poradnikowy, więc tym razem pozwolę sobie na trochę więcej chaosu.

Jadę do Belgii

Do Belgii wjeżdżam z Holandii. Od razu w oczy rzucił mi się większy ruch samochodowy i mniejszy spokój na drogach. Sielski krajobraz z wiatrakami też powoli zanikał. Mój pierwszy i zaraz główny punkt pobytu to Bruksela.

Po drodze rezerwuje hotel w centrum – będę w nim dosłownie za 2h, więc wybieram opcje bez odwolania. Minutę później orientuje się, że zasady wjazdu do Brukseli autem są jeszcze bardziej restrykcyjne niż do Amsterdamu. Moje auto na szczęście spełnia wymagane normy, natomiast nie zgłosiłam go do bazy z wyprzedzeniem. Przez kolejną godzinę poszukiwań byłam pewna, że już nic nie da się zrobić. Natomiast potem doczytałam, że przez oficjalna belgijską stronę (a nie polskich pośredników) można do załatwić od ręki. 5 minut później, po wypełnieniu dokumentów online miałam pozwolenie na wjazd do stolicy.

Bruksela

Mimo wielu restrykcji ruch w stolicy jest dość spory. Patrząc na ilość aut na sygnale i policji na ulicach, nie jest to najbezpieczniejsza, ani najspokojniejsza stolica Europy. Nie wiem co mówią statystyki, ale dwa dni temu byłam w Amsterdamie i kontrast według mnie jest spory. Mój hotel na szczęście ma parking podziemny. Wybór był mały, więc wzięłam pierwszy lepszy hotel z oceną ponad 8 na Booking.com, nie sprawdzając jak wyglądają pokoje. Moja mina po wejściu była bezcenna. Styl pokoju był… hmmm… dość… festiwalowy? delikatnie ujmując. W każdym razie nie licząc ewentualnego oczopląsu, pokój był bardzo fajny.

Rano śniadanie, wymeldowanie i ruszamy na miasto. Dzięki temu, że wczoraj przyjechałam późno, a parking mam opłacony na 24h, mam czas do wieczora na zwiedzanie Brukseli.

Nhow brussels bloom

Europarlament

Moim najważniejszym celem jest zwiedzenie Europarlamentu. Kolejno spacer wokół budynków, wizyta w muzeum, a na koniec wizyta na sali plenarnej. Moja wizyta odbyła się na chwilę przez wyborami do Europarlamentu 2024 – w związku z tym na miejscu była możliwość wysłania do bliskich darmowej pocztówki namawiającej do oddania głosu.

Po południu wybrałam się na obiad. Co ciekawe, w Brukseli funkcjonuje coś na zasadzie uliczek tematycznych pod kątem restauracji. Coś jak China Town, ale dla innych kuchni. Ja trafiłam do strefy greckiej.

Miasto i zakupy

Czas na spacer po mieście i odwiedzenie np Grand-Place de Bruxelles. Przy okazji błądzenia po centrum zawsze chętnie zaglądam do ciekawych dla mnie sklepów: księgarń (w Brukseli jest Waterstones), papierniczych, sklepów technologicznych czy firmowych jak np w Brukseli Lego Store, czy „fancy” sklepów z zabawkami, by przywieźć jakiś prezent. W tej ostatniej kategorii akurat w Brukseli trafiłam na prawdziwą perełkę, właściwie to perłę, bo sklep był gigantyczny (……)

Nocleg

Wieczorem, jak codzień, jedziemy przed siebie, szukając po drodze noclegu. Decyduje się na mały hotel w Namur. Hotel jest słaby, ale restauracje mają bardzo 'modną’. Po całym dniu zwiedzania nie przekonują mnie zdjęcia wielkości porcji w menu. Zamawiam uber eats z azjatyckiej knajpki i idę spać.

Dinant

Wczesnym rankiem jadę prosto do Dinant, drugiego i ostatniego miasta, które odwiedziłam w Belgii. To małe miasteczko z pięknym pejzażem nad rzeką. Udało mi się trafić na cudowną mgłę, a domy wyraźnie odbijały się w wodzie. Myślę, że im wcześniej rano przyjedziecie, tym większa szansa na taki widok. „Pocztówkowe” miejsce jest bardzo łatwe do odnalezienia, można przy nim nawet zaparkować. Zaraz obok, na roku, jest piekarnia w której można zjeść pyszne śniadanie i napić się kawy.

Prosto z Dinant jadę do Luksemburgu – o czym przeczytacie w tym wpisie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *